Komentarze: 2
Mówiłam że miałam anoreksję? Nie? No to właśnie mówię. Nie było ona na szczęście w tak zaawansowanym stadium jak mogła być, lecz jednak była. Zawdzięczam to po części sobie a po części otoczeniu w jakim byłam zmuszona przebywać w tamtym okresie. Myślicie pewnie: „Co ty bredzisz dziewczyno? Jakie otoczenie? To tylko od Ciebie zależy!” Ha no niestety nie tylko.
Zawsze myślałam, że jestem bardzo silna, silna psychicznie, jednak były osoby które zawzięcie chciały mi udowodnić iż jest inaczej i w pewnym sensie im się to udało.
Udało im się wmówić mi, że jestem beznadziejną, brzydką i grubą istotką, która zasługuje tylko na to by ją podeptać.
Teraz już wiem, że to było z zazdrości, z zazdrości o to, że byłam tak lubiana jak byłam, a ja nie potrafiłam wtedy zrozumieć tego iż nie wszyscy muszą mnie lubić, że są osoby którym nie zależy na tym bym była uśmiechnięta, lecz wręcz przeciwnie...
Na szczęście miałam obok siebie kogoś kto mi pomógł, kogoś kto mnie podtrzymywał i nadal podtrzymuje na duchu. Kogoś na kogo zawsze mogę liczyć, kogoś kto mi uświadomił co ze sobą robię oraz to że ranie nie tylko siebie
Dziękuję Ci za to